Dzięki zainstalowanej w telefonie aplikacji uczniowie mogli, mając obok siebie bohaterów utworu, rozmawiać o wartościach ponadczasowych, których dotyczy "Mały Książę", a więc przyjaźni czy miłości, ale także wirtualnie zaopiekować się wymagającą Różą, wyrywać baobaby - symbole zła czy ujrzeć oswajać Lisa. Potem przyszedł czas na pisanie artykułu prasowego "Świat dorosły widziany oczami dzieci", ale to już zupełnie inna historia.
Tłumnie oblegający egzemplarz książki uczniowie stwierdzili, że taka forma zajęć ma wpływ na zapamiętanie wyjątkowej treści utworu. A sam fakt, że ich zaskoczyłam, co otwarcie przyznawali, ma ogromne znaczenie dla mojego nauczycielskiego ego ;)
Podsumowując, pomysł wykorzystania rozszerzonej rzeczywistości (mimo wcześniejszych obaw, że gadżety przysłonią sens utworu) uważam za trafiony i zachęcam do wykorzystania tego narzędzia :-)
Ciekawe. Skorzystam na pewno. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, skorzystam na pewno, mam pytanie czy wystarczy dla wszystkich uczniów tylko jedna książka znrozszerzoną rzeczywistościa.
OdpowiedzUsuńMoi uczniowie odkryli, że aplikacja reaguje również na ilustracje zamieszczone w zwykłej książce (o ile są to te, które wyszły spod ręki samego autora). Nie trzeba mieć wcale tego egzemplarza, który widać na zdjęciach. Także spokojnie - wystarczy,
OdpowiedzUsuńWspaniała inspiracja. W najbliższym tygodniu przymierzam się do lekcji z lekturą i AR. Pytanie mam do Pani związane z lekcją, czy dodatkowo uczniowie coś jeszcze notowali, wykonali jakieś zadanie do zeszytu, czy tylko pracowali z telefonami?
OdpowiedzUsuńPierwsza lekcja, czyli pierwsze spotkanie z lekturą, to czas na "przegadanie" wrażeń po przeczytaniu utworu. Towarzyszą mu zazwyczaj gry i zabawy, układanie tangramów.
Usuń